Pierwszą
rzeczą jaką zobaczyłam zaraz po otworzeniu oczu była wszechogarniająca mnie
biel. Czy ja umarłam? Jeśli tak ma wyglądać moje ‘życie po śmierci’ to chyba
podziękuję…
Z
każdą chwilą byłam w stanie wyróżnić jakieś równie białe przedmioty. Wciągnęłam
głęboko powietrze. Na początku nic nie czułam, lecz po chwili uderzył mnie
niezbyt przyjemny zapach. Co to może być? Wydawał się bardzo czysty, wręcz
sterylny ale równocześnie bardzo drażniący… szpital! Więc może jest szansa, że
przeżyję. Wcale nie uśmiechała mi się długa
hospitalizacja. Co mi w ogóle jest? Nie czułam nic specjalnego oprócz
potwornego zmęczenia.
- Idę
stąd.- wymamrotałam do jakiejś sylwetki po mojej prawej stronie i zaczęłam się
podnosić. Poczułam jednak opór. Zupełnie
jakby ktoś na siłę wciskał mnie do łóżka… a może to ja jestem taka słaba?
- Nie
chcę tu być. – powiedziałam ale usta zupełnie odmawiały mi posłuszeństwa. Co
jest do cholery?!
- Co
ona tam bełkocze? – usłyszałam męski głos.
- O
kurwa, to już łatwiej Adlera zrozumieć po dragach! – odpowiedział mu drugi i
roześmiali się.
-
Zamknijcie się zjeby pierdolone! Danielle halo, tu ziemia.
- Hee
font wys! – odburknęłam.
-
Przepraszam bardzo… - powiedział jakiś spokojny i zmęczony głos. Chyba to był
lekarz.
-
Proszę Pani. – poklepał mnie ocucająco po twarzy. Samochód Panią potrącił.
Zaczęłam
widzieć coraz wyraźniej, twarze nie były już takie rozmazane. Lekarz, który mi
się przyglądał był chyba po 40. Miał na sobie biały kitel. Jedno wiem na pewno.
NIENAWIDZĘ SZPITALI.
- Jaki
wypadek? Ale ja naprawdę świetnie się czuję. Chcę już wrócić do domu. –
odrzuciłam sztywną kołdrę i już miałam stanąć na podłodze gdy poczułam
przeszywający ból w prawej nodze, która jak się okazało była w gipsie.
- Nie,
nigdzie w najbliższym czasie Pani nie puścimy, przykro mi. – powiedział
pobłażliwie lekarz.
-
Jeeezu ja tu nie wytrzymam! – myślałam, że się rozpłaczę.
- To
znaczy ile jeszcze będziecie ja przetrzymywać? – zapytał Axl.
Dopiero
teraz zauważyłam, że jest tu też reszta chłopaków. Nie wiedziałam czy mam się
cieszyć czy też nie… Z moich głębokich przemyśleń wyrwał mnie lekarz.
- Co
najmniej 2 tygodnie.
-
SŁUCHAM?! A nie da rady jakoś tak w domu…?
-
Złamanie otwarte to dosyć poważna sprawa.
- O
Boże…- skrzywiłam się.
-
Dobrze to ja zostawiam Państwa samych. Proszę tylko nie za długo. Pacjentka
powinna odpoczywać.
- Tak,
tak. – odparł lekceważąco Rudy i usiadł obok mnie. Kierowca samochodu, który Cię potrącił nie
żyje.
- Och…
czemu ja byłam taka głupia? – westchnęłam.
Spojrzałam
na resztę zespołu. Slash był jakiś smutny. No i bardzo dobrze. Gdybym miała
taką możliwość to bym mu nogi z dupy powyrywała.
- W
zasadzie czemu tu wszyscy przyszliście?
- Axl
powiedział, że miałaś wypadek, więc chcieliśmy się dowiedzieć czy wszystko z
Tobą w porządku. – powiedział Duff.
-
Dzięki, możecie już iść. – nie specjalnie miałam ochotę na ich towarzystwo po
tym wszystkim co się stało.
Gdy
wychodzili Saul zatrzymał się na chwilę. Przepraszam, że Cię tak nazwałem. –
schował się za czupryną czarnych loków i poszedł.
Zostałam
sama z Rosem. Moja sala była zupełnie pusta, co było dość dziwne.
-
Cholernie się przestraszyłem gdy ten samochód w Ciebie wjechał… - wyglądał na
serio zestresowanego całą tą sytuacją.
-
Dlaczego? – popatrzyłam mu w oczy.
- Bo
Cię kocham.
W
pierwszej chwili myślałam, że sobie ze mnie żartuje…
-
Przecież dopiero co mnie poznałeś. Nawet dobrze mnie nie znasz.
-
Wiem, kurwa ale gdy od razu Cię zobaczyłem to wiedziałem, że chciałbym Cię
poznać. Serio, wydałaś mi się inna niż wszystkie laski, które znam.
- Mhm,
każdej to mówisz? – Chyba go tym uraziłam, bo zrobił się nadąsany. Okej no,
przepraszam – uśmiechnęłam się.
W tym
czasie pielęgniarka przyszła i powiedziała, że wizyta dobiegła końca, bo muszę
odpoczywać. Zrobiło mi się smutno. Nie miałam najmniejszej ochoty na leżeniu na
łóżku twardszym niż cegła. Axl pocałował mnie na dobranoc i sobie poszedł. Co
on sobie kurwa wyobraża? Że może sobie robić ze mną co tylko chce? Tyle wrażeń
w ciągu jednego dnia… Naprawdę próbowałam zasnąć, bo w sumie byłam strasznie
wykończona ale niewygoda i kłębiące się myśli nie pozwalały mi na to. W
rezultacie większość nocy przeleżałam gapiąc się w sufit.
--------------------------------------------------------------------------
Argh miałam to wstawić już chyba miesiąc temu xD. Przepraszam was bardzo, że tyle to trwało ale ostatnio moje życie wygląda w ten sposób: wstać, przeżyć, iść spać. Muszę wszystkie oceny powyciągać ale na szczęście już nie dużo zostało więc w najbliższym czasie (kiedy będę mogła xdd) dodam drugą część, którą w większości mam już napisaną. Mam nadzieję, że mi wybaczycie... XD <3